wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 22

Rozdział 22

****Oczami Rozalii****
dwa tygodnie później 
Za niecały tydzień święta.Całe szczęście że mam dla wszystkich prezenty które kupiłam na początku grudnia.Nawet nie zorientowałam  się kiedy minęły te 2 tygodnie.Całe moje dwa tygodnie to szpital i kiedy zostawałam poganiana przez Caroline to dom.Przez te całe dwa tygodnie rozmawiałam z Nathanem.Chłopak parę razy złapał mnie za rękę i się uśmiechną.Teraz właśnie siedziałam u narzeczonego.
-Za niecały tydzień święta kochanie-powiedziałam do ukochanego-Pewnie spędzimy święta razem..tutaj-po policzku popłynęło mi kilka łez. Planowaliśmy święta u moich rodziców.A teraz?Zostaje nam szpital.Popatrzyłam w zamknięte oczy ukochanego.
-Kochanie?-zdziwiłam się.On się tylko uśmiechną.Wyszłam szybko z sali i pobiegłam do gabinetu doktora
-Panie doktorze Nathan się obudził-powiedziałam do doktora i szybko wróciłam do sali w której leżał Nathan 
-Dzień dobry panie Nathanie jeśli coś pana boli proszę kiwnąć głową-powiedział doktor i latarka zaczął sprawdzać oczy Nathana
-Nic mnie nie boli-powiedział z wielką chrypką która była strasznie seksowna-Kiedy będę mógł z tąd wyjść?
-Musimy zrobić wszystkie badania i jeśli badania nic nie wykarzą to za dwa dni być może będzie pan mógł wrócić do domu-powiedział doktor i wyszedł z sali 
-Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa że się obudziłeś -powiedziałam do narzeczonego
-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy że mnie nie zostawiłaś.Że mimo wszystko jesteś ze mną.Na dobre i złe.-powiedział 
-Przecież sam powiedziałeś że już jesteśmy na siebie skazani-powiedziałam z uśmiechem
*****************Oczami Caroline***********************
Razem z Harrym siedzieliśmy w domu Rozalii i Nathana.
-Harry jedź do rodziców na święta-powiedziałam do chłopaka.
-Nie Caroline.Pojadę do moich rodziców tylko z tobą-powiedział i złapał mnie za dłoń
-Harry!Nie chcę żebyś zmarnował sobie święta-powiedziałam
-Święta spędzone z tobą będą cudowne.Nieważne gdzie ważne że z tobą-powiedział .A ja go pocałowałam.Nasz cudowny namiętny pocałunek przerwał telefon.
-Halo Rose coś się stało?-zapytałam przerażona
-Tak!Nathan się obudził i czuje się świetnie-powiedziała a ja zaczęłam skakać jak mała dziewczynka.
-Co?To super zaraz będziemy-powiedziałam.Kiedy się rozłączyła ze szczęścia wskoczyłam na kanapę i zaczęłam skakać.Harry patrzył na mnie z przerażeniem.A ja zaczęłam się śmiać.
-Dobra choć jedziemy-powiedziała
W ciągu 10 minut byliśmy w szpitalu.Harry cały czas patrzył na mnie zaszokowany i wybuchał niepochamowanym śmiechem.
-Nathan!Boże bracie-powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka
-Cześć siostrzyczko miło cię widzieć-powiedział-Wracajcie już do Londynu
-Chcesz mnie wygonić?-zapytałam
-Nie ale już wystarczjąco dużo tutaj przesiedzieliście-powiedział-Jedźcie na święta 
-Możemy jeszcze zostać..
-Nie Caroline jedź do rodziców Harrego i baw się dobrze-powiedział mój brat 
-OK, ok no to wesołych świąt kochani prezenty dostaniecie po świętach bo wiecie-powiedziałam i przytuliłam Rozalie 
-Mam wiadomość panie Nathanie-do sali wszedł doktor-Wyniki badań wyszły bardzo dobrze i dziś o 19 może pan wrócić do domu
-To świetnie dziękuje doktorze-powiedział Nathan i tak po prostu wstał z łóżka 
-Wesołych świąt kochana-powiedział i mnie przytulił
-Wesołych świąt braciszku-powiedziałam
-Dbaj o nią Harry-powiedział na pożegnanie do Harrego 
Przytuliłam jeszcze raz Rozalie i wyszliśmy ze szpitala
-To co najpierw Londyn a potem Holmes Chapel?-zapytałam chłopaka w samochodzie
-Właśnie ten kierunek kochanie-powiedział
-Kocham cię-powiedział-To będą najlepsze święta ponieważ
-Ponieważ spędzę je z osobą którą kocham-przerwałam mu wykorzystując jego słowa
******************************************************
22 o boże 22.Ok kolejny być może w Piąteczek nie chcę mi się was nudzić notką kochani.P
Szczypiorek


sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 21

Rozdział 21



************Oczami Rozalii*******************
Zerwałam się.To był tylko zły sen.Tylko zły sen Rozalia.Westchnęłam i opadłam na łóżko.Które musiałam zajmować sama.Bez Nathana czuje się pusta.On mnie wypełnia.Jest częścią mnie.Nie wyobrażam sobie życia bez niego.Zaczęłam przypominać sobie cudowne chwile z naszego wspólnego życia.Nasze pierwsze spotkanie.To było 3 lata temu.Pamiętam to tak jakby było to wczoraj.
Wspomnienie
Jechałam do mojej przyjaciółki .Kiedy Nathan staną na pasach.
Nagle zachamowałam.
-Co pan wyprawia!-krzyknęłam do chłopaka kiedy wychyliłam się z samochodu
-Proszę mi pomóc-powiedział otworzył drzwi od strony pasażera i usiadł.
-Co pan wyprawia?-zapytałam zdenerwowana
-Mów my sobie na ty a teraz jedź szybko jedź-powiedziała a ja z przerażenia się go posłuchałam 
-O co ci chodzi a i jak masz na imię-zapytałam
-Jestem Nathan, posłuchaj zaufaj mi jedź jakimiś uliczkami tak aby zgubić tych którzy jadą za nami-powiedział-A ty jak masz na imię?
-Jestem Rozalia ale mów mi Rose-powiedziałam i skręciłam w jakąś uliczkę, jechałam dość szybko to dziwne częściej bałam się jechać tak szybko-Powiesz mi o co chodzi?
-Może później jak ich zgubimy-powiedział i odwrócił się do tyłu
Był bardzo seksowny miał na sobie szarą koszulkę a na nosie okulary przeciwsłoneczne przez co nie mogłam zobaczyć jego oczu
-No nareszcie,nieźle jeździsz jak na dziewczyne-powiedział
-Uznam to jako komplement-powiedziałam i zatrzymałam się na leśnej dróżce -Teraz mów o co chodzi 
-Po prostu mnie ścigali i tyle, spokojnie nie patrz na mnie jak na jakiegoś zbrodniarza nic nie zrobiłem-powiedział
-Czyli cię ścigali za nic?-zapytałam
-Dokładnie-zaśmiał się 
-To co teraz?-zapytałam
-Jak to co?Poznałaś mnie więc jesteś już na mnie skazana na zawsze-powiedział
Wspomnienie wywołało uśmiech na mojej twarzy.Tak byłam, jestem i będę na niego skazana.W końcu wstałam z łóżka wzięłam prysznic, umalowałam się ubrałam w jeansy sweter i zeszłam na dół.W salonie siedział Louis.
-Louis-szepnęłam i wtuliłam się w tors chłopaka -Jedźmy do szpitala
-Najpierw zjedz coś Rozalia-powiedział i skierował się do kuchni
Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do szpitala.
-Rose-szepnęła Caroline i się we mnie wtuliła
-Teraz twoja kolej Car, jedź do domu, odpocznij, zjedz coś-powiedziałam 
-Nie nie trzeba-powiedziała
-Trzeba Caroline,trzeba-powiedziałam
-Pani Morgen-szepną doktor który do nas podszedł -Można odwiedzić pana Nathana, tylko proszę być tam cicho i najlepiej aby pani mówiła coś do pana Nathana.-dodał doktor i zaprowadził mnie do sali.Usiadłam na szpitalnym krzesełku i uścisnęłam dłoń ukochanego który był podłączony do respiratora.
-Cześć kochanie-szepnęłam-Wiesz dzisiaj przypomniałam sobie nasze poznanie pamiętasz?Wpakowałeś się do mojego samochodu i kazałeś jechać.A na koniec powiedziałeś że jestem na ciebie skazana.Już wtedy cieszyłam się że jestem na ciebie skazana.-powiedziałam a po moim policzku zaczeły spływać łzy.Miałam już odejś by pójść do łazienki.Ale poczułam leciutki uścisk ze strony Nathana.Słyszał mnie, i chciał abym została-Dobrze zostanę kochanie.Niedługo idę do ginekologa.Dowiem się czy to chłopiec czy dziewczynka.Kogo byś wolał?Głupie pytanie prawda?Kiedy ci oznajmiłam że jestem w ciąży od razu powiedziałeś że to na pewno będzie chłopiec.Wiesz też myślę że to będzie chłopiec.Louis,Caroline i Harry są na korytarzu.Harry to dobry chłopak zasługuje na Caroline.Założę się że już odbyłeś z nim tę swoją ojcowską rozmowę prawda kochanie?Moi rodzice przyjadą dzisiaj.Mówiłam im że są zbędni ale oni się uparli.Kocham cię Nathan bardzo cię kocham.
*******************Oczami Caroline*********************
Prawdziwa cudowna miłość.Rozalia i Nathan boże oni pokazują że istnieje prawdziwa miłość.Nie wiem co ja bym zrobiła gdyby okazało się że Harremu się coś stało.Nie jesteśmy z Harrym nie wiadomo jak długo ale wiem że ta miłość na dłużej.Chociaż niby co ja mogę wiedzieć jest moim pierwszym chłopakiem.Poczułam na swoich biodrach czyjś uścisk.
-Co byś zrobił gdyby mi się coś stało?-zapytałam 
-Proszę cię nawet tak nie mów.Umarłbym gdyby tobie coś się stało.Jesteś częścią mnie-powiedział a ja poczułam takie uczucie które trudno jest opisać i nigdy nie opisze się je do końca bo każdy ma inne porównanie.Tym uczuciem jest miłość.Prawdziwa miłość.
*****************************************************
HEJ!HEJ!Przepraszam że tak późno przychodzę z tym rozdziałem.Niewiem co mam już robić.Czy gdzieś skończyć to na 26 rozdziale czy gdzieś tak to przedłużyć pomóżcie mi!JAK WY WOLICIE.Wow nie mogę w to uwierzyć jeszcze parę miesięcy temu jeśli ktoś by mi powiedział że będę miała bloga i ktokolwiek by go czytał to bym go wyśmiała!Ok kochani to pomóżcie mi z tym moim zmartwieniem i kolejny na pewno we Wtoreczek.
Szczypiorek:*****************************************

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 20

Rozdział 20 


 Życie jest małą ściemniarą,
francą, wróblicą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź ! 
Może nigdy si obudzić.Mój  brat on.Mogę nigdy nie usłyszeć jego głosu, mogę  nie mieć już nikogo!Dlaczego?Dlaczego?Najpierw rodzice teraz Nathan.Nie stop Caroline nie możesz mieć takiego podejścia, trzeba mieć wiarę.Wierzyć, jest trudno ale ważne jest by nigdy nie poddać się nie poddać i wierzyć że wszystko będzie dobrze.Bez wiary to jak bez serca.Rozalia, nie było jej najłatwiej.Siedziała smutna.Doktor w rozmowie starał się jeszcze wbić nam do głowy że nic nie jest pewne.Ale jeśli usłyszy się tyle złych wieści na raz mózg nie przyjmuje już innych.
-Rozalia, pojedź do domu,Harry cię zawiezie, odpoczniesz, prześpisz się.Jesteś tu już 2 doby musisz odpocząć.Nathan jest w dobrych rękach-powiedziałam
-Nie wiem-powiedziała, widać było po niej że jest zmęczona miała podpuchnięte czerwone oczy
-Chodź Rozalia-powiedział Harry obją  ją i poszli.
Kiedy zostałam sama dopiero wtedy  zorientowałam się jak bardzo nienawidzę szpitali.Smutek, płacz, żal tych ludzi którzy stracili kogoś bliskiego.Cierpienie, ból ludzi którzy leżą na szpitalnych łożach.Ta atmosfera, okropna przytłaczająca.Brry.. otrząsnęłam się.Mam okropne wspomnienia ze szpitalem.
Tato zmarł na miejscu a mama została przewieziona do szpitala.Razem z Nathanem i ciotką Anastazją siedzieliśmy w poczekalni, pamiętam jak płakaliśmy.Nawet Nathan który za wszelką cene starał się opanować i pokazać że jest ze mną.
-Niestety, bardzo mi przykro ale pani Colins nie żyje-powiedział starszy doktor i odszedł.Wybuchłam niepochamowanym płaczem.Do tego 2 tygodnie później zmarła moja ciotka Anastazja na zawał chociaż miała dopiero 49 lat.Schowałam twarz w dłonie po policzku spływało stado łez.Dlaczego tak dużo ludzi ode mnie odchodzi?Dlaczego ludzie których kocham muszą cierpieć?Miałam gdzieś że pewnie wyglądam jak potwór z rozmazanym na całej twarzy makijażem.Ryczałam, głupie wspomnienia, głupie życie!Niesprawiedliwe głupie życie!
-Kochanie..-usłyszałam ten słodki głosik-Kochana Caroline-podszedł do mnie Louis który mnie przytulił 
-Lou co ty tu robisz?-zapytałam zapłakana
-Nie zapominaj że Nathan to mój przyjaciel.A do tego mamy najważniejszą na świecie umowę między sobą-powiedział -Przy okazji przywiozłem ci rzeczy co z nim?
-Louis-szepnęłam-Nie najlepiej jest w śpiączce nie wiadomo kiedy się wybudzi 
-Spokojnie jest silny-powiedział-Ma dla kogo żyć jesteś ty, Rozalia dziecko w drodze
-Co?Jakie dziecko-zdziwiłam się
-Rozalia jest w pierwszym miesiącu ciąży, pewnie nie powiedziała ci przez to wszystko-powiedział.A ja dalej byłam w niego wtulona.
Ma dla kogo żyć!I ma żyć!I będzie żyć.Jestem tego pewna.I nawet towarzyszy mi uczucie którego przez długi czas nie miałam.To cudowne i ważne uczucie bez którego człowiekowi trudno żyć.A tym uczuciem jest nadzieja.A nadzieja umiera ostatnia.
 ****************Oczami Rozali**********************
Szpital.Sala w której leży Nathan.Nagłe pikanie respiratora oznaczające zaprzestanie działaniu serca.Pośpiech pielęgniarek.Lekarz który zaczyna robić amputacje serca.Po chwili przechodzą na elektrowstrząsy.Ja patrząca na to przerażona.Nie wiem ile czasu minęło ale przestali.Nie żyje.Podchodzi do mnie doktor i kiwa tylko smutno głową.Odchodzi.To nie może być prawda.Ciemność, smutek, rozpacz.Osoba którą kocham nad życie nie żyje.Zalewa mnie okropna ciemność.
*******************************************************
Witajcie!Przepraszam że rozdział pojawia się dopiero dzisiaj.Nawet nie chcę mi się tłumaczyć.Po prostu miałam doła :|Przepraszam że rozdział jest taki krótki.Nie będę was gnębić tym co się wydarzyło.Tylko tak 4 komentarze i rozdział we Wtorek. :|\\\\\\
Kocham was :*
Szczypiorek:/(




wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 19

Rozdział 19

-Caroline?Nathan miał wypadek-powiedziała przerażona Rozalia
Chwila.Co?Nathan mój brat miał wypadek?Nie to nie prawda błagam niech Rozalia powie że żartuje.Łzy napłynęły mi do oczu.Przerażenie, strach, złość te wszystkie uczucia mną kałatały.
-Rozalia spokojnie za niecałe 1,5 godziny będę w Glasgow-starałam się opanować i zachować powagę by nie wybuchnąć płaczem.Łzy zaczęły kapać na ściółkę.Rozalia się rozłączyła.A Harry jakby czytał mi w myślach mnie przytulił
-Choć jedziemy-powiedział i pobiegł szybko do samochodu gdzie otworzył mi drzwi od strony pasażera.
Harry jechał bardzo szybko.Pierwszy raz mi aż tak to nie przeszkadzało.Jechaliśmy w milczeniu.Ja modląca się o to aby ten wypadek to nic poważnego, i żeby Nathan wyszedł cało z tego wszystkiego.Harry nigdy nie mogłam odgadnąć o czym on myśli,zawsze miał ten wyraz twarzy w którym trudno było odczytać jakie kolwiek emocje.Jedyne co choś trochę podpowiadało były oczy.W nich były te cudowne iskierki kiedy był szczęśliwy.Te cudowne zielone oczy.Nie Caroline stop.Czy ty nawet w takich chwilach musisz myśleć o Harrym?
-Jesteśmy już-szepną kiedy zrozumiał że jestem za bardzo zamyślona żeby zauważyć że jesteśmy już pod szpitalem.Szybko wyszłam i pobiegłam do szpitala.Za mną bieg ledwo nadążając Harry.Dogonił mnie kiedy zatrzymałam się przy recepcji
-Przepraszam gdzie leży Nathan Colins?-zapytałam starszej  rudej recepcjonistki
-A przepraszam a pani to kto?-zapytała oschle
-Jestem  jego siostrą -powiedziałam starając się nie wybuchnąć -Czy teraz mogę się dowiedzieć gdzie leży mój brat
-Tak leży na 3 piętrze sala 68-powiedziała
-Dziękuje-powiedziałam z udawanym uśmiechem i udałam się wraz z Harry w stronę windy
Kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranej windy od razu z niej wybiegłam.Zobaczyłam Rozalie na samym końcu niebieskiego-białego korytarza.
-Rozalia-szepnęłam, i jeszcze szybciej tam pobiegłam .Kiedy już byłam przy Rozalii zamknęłam ją w silnym uścisku
-CŚII będzie dobrze-starałam się ją pocieszyć chociaż sama już ryczałam
-Co z nim ?-zapytałam wkońcu
-Niedługo ma przyjść lekarz i powiedzieć jak poszła operacja-powiedziała-Na razie nie chcieli mi nic powiedzieć.Boje się Caroline.Tak bardzo się boje
-Rozalia musimy być dobrej wiary-powiedziałam i znowu przytuliłam dziewczynę.
-Jak to się stało-szepnęłam
-Ktoś,...ktoś...odciął mu hamulce, chciał zahamować ale nie mógł i stracił panowanie-powiedziała łkając-Kto go tak nienawidzi że tak pragnie jego śmierci Caroline?Jak można być takim człowiekiem żeby chcieć tylko wyrządzić krzywdę bliźniemu?
-Nie wiem Rozalio.Zadajesz pytania nad którymi ludzkość łodzi od tysięcy lat-powiedziałam do dziewczyny.Obie płakałyśmy,kiedy poszyłyśmy że nas obie oplatają silne ramiona.Był to Harry.Zadziwiał mnie, nawet nie znał Rozalii, wspierał nas, wspierał mnie
-Dziękuje-szepnęłam do chłopaka
-Rozalia to Harry wiem niestety nie macie zbyt cudownych okoliczności na poznanie-powiedziałam
-Niestety-szepnęła wszyscy przestaliśmy się przytulać kiedy podszedł do nas lekarz
-Panno Morgan zapraszam do gabinetu-powiedział doktor o lekkim zaroście, ciemnozielonych oczach i brązowych włosach o nazwisku Monard które wyczytałam na plakiedce
-A przepraszam ja też mogę wejść jestem siostrą Nathana?-zapytałam
-Dobrze, zapraszam-powiedział doktor i otworzył nam drzwi do swojego gabinetu
-Tak więc stan pana Nathana jest stabilny.Przeszedł operację w której poskładaliśmy mu żebra i wyczysciliśmy mu zakrzep krwi który pojawił się w dłoni przez wypadek.-powiedział doktor kiedy usiadł na skórzanym fotelua my na krzesełkach po przeciwnej stronie biurka-Pan Nathan miał lekki wstrząs mózgu.Niby lekki ale to przez niego pan Nathan jest teraz w śpiączce.Nie wiadomo kiedy pan Nathan się obudzi.Może to być jutro, za miesiąc a nawet za rok.Nie wiadome jest również to czy pan Nathan będzie cokolwiek pamiętał.Jest jeszcze jedno ale.Przepraszam bardzo panie za to że obraczam was tylko złymi wiadomościami ale nic z tego co mówię nie jest pewne.Jest taka możliwość że bo wielu latach śpiączki pan Nathan może utracić ludzkie zdolności.Nie będzie potrafił mówić, jeść będzie taką roślinką.....

*******************************************************
Witajcie kochani!!!Przepraszam za ten krótki rozdział po prostu bardzo chciałam zakończyć w takim momencie :p o ja zła.Jestem bardzo szczęśliwa że pod tamtym rozdziałem było aż 6 komentarzy :O Dziękuje:*.Mam do was pyntanko.
Kiedy u was zaczynają się ferie?Bo u mnie od 20 stycznia to już za chwilkę :)))
Jak myślicie co będzie z Nathanem????
To od was zależy kiedy będzie kolejny rozdział.Jeśli pod rozdziałem będzie 5 komentarzy pojawi się on w Piątek.:))))To wszystko od was zależy no bo jak widzę że ktoś to czyta, komentuje to aż chce się pisać.Tak więc kochani Kocham was wszystkich bardzo mocno no i do 20.:)))))))))))))))))))))))))
Szczypiorek:******************************************

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 18

Rozdział 18

2 miesiące później
Spadło trochę śniegu.Trochę..ledwo co było go widać.Przez te 2 miesiące zaczęłam studiować na Roehampton University.Na wydziale psychologii.Nie wiem czemu psychologia samo tak jakoś przyszło.Oficjalnie z Harrym jesteśmy parą.Piszą o nas wszędzie.W sumie staram sięto olewać i nawet nie źle mi to wychodzi nie czytam żadnych czasopism plotkarskich i nie zbyt często wchodzę na poltary społecznościowe.Do tego dziewczyny i Harry bardzo mi pomagają.
Teraz nie mamy zbyt wiele czasu na spotykanie się ze sobą.Wydali płytę i nagrywają teraz teledyski.Doskonale to rozumiem.Często jednak Harry pomimo tych wszystkich koncertów, wywiadów, teledysków zawsze znajduje dla mnie czas.Tak było i tym razem kiedy razem chodziliśmy po centrum handlowym w poszukiwaniu prezentów na gwiastkę.Wiem że jest dopiero początek grudnia ale wolałam nie szukać prezentów na ostatnią chwilę jak połowa Londyńczyków.
-Spędzimy święta u moich rodziców?-zapytał Harry-Bardzo chcą cię poznać
-Em..nie wiem Harry a co z resztą?-zapytałam
-Reszta też jedzie na święta do rodzin.Louis z El jadą do rodziny Louisa, Perrie do Zayna,Liam z Dan, a Niall jedzie do Irlandi.Jade,Jessy i Lee też wyjeżdżają do rodziny-powiedział
-A co z urodzinami Louisa i Jade?-zapytałam
-Powiedzieli że zrobią wspólną imprezkę  po świętach -powiedział
-Dobrze w takim razie zgadzam się-powiedziałam
-To świetnie-powiedział, odwrócił się do mnie i wpił się w moje usta.
-Harry!Ludzie patrzą, i tu przecież mogą być paparazzi-powiedziała
-Mam gdzieś paparazzi, liczy się tylko ty i ja-powiedział a ja się zarumieniłam.
Jeszcze nigdy nie usłyszałam takich słów od chłopaka no może od Nathana ale to było 8 lat temu i w zupełnie innych okolicznościach no i Nathan jest moim bratem.Więc  to się do niczego nie wiąże.
-Kocham cię Harry-szepnęłam
-Też cię kocham Caroline-powiedział i ucałował moje czoło
***********************

******************************************************************************************************************************
Kiedy wyszłam z uczelni spostrzegłam że grupka dziewczyn stała przy jakimś czarnym samochodzie.Po chwili zorientowałam się że to samochód Harrego.Poczułam lekkie uczucie zazdrości.Te wszystkie dziewczyny pewnie z nim flirtują.
-Co ty tu robisz?-zapytałam kiedy dziewczyny pozwoliły mi przejść.
-Chyba przyjechałem po ciebie-powiedział spokojnie.Jak zwykle wyglądał świetnie.Był ubrane w czarne rurki,odpiętą kurtkę a pod spodem miał koszulę w kratę.Na nogach miał swoje ukochane brązowe buty.-Mam dla ciebie niespodziankę-dodał i mnie pocałował
Wogóle nie obchodziło go to że dziewczyny żrzerają go oczami, a namnie patrzą się z zazdrością.On po prostu nie przejmował się ludźmi.Nauczył się tego.Mi jednak strasznie było trudno.Kompletnie bałam się tego co powiedzą ludzie.Obchodziło mnie ich zdanie.
-Chcę gdzieś zabrać-powiedział i otworzył mi drzwi do samochodu.
-O czym rozmawiałeś z tymi dziewczynami i dlaczego do ciebie podeszły?-zapytałam od razu kiedy wyjechaliśmy z parkingu pod moim uniwersytetem
-Czyżbyś była zazdrosna?-zapytał Harry z tym swoim
uśmieszkiem na ustach
-Co?może-powiedziałam-Opowiesz mi teraz na pytanie?
-Może-powiedział-Rozmawiałem z nimi o One Direction i robiłem sobie z nimi zdjęcia.A podeszły do mnie ponieważ no wiesz jestem niesamowicie seksowny i do tego sławny, bogaty no i jeszcze raz seksowny-zaczął wyliczać a ja wywróciłam oczami
-Nie zapomnij też że niebywale skromny-powiedziałam z sarkazmem
-Oj to pominąłem-powiedział i zatrzymał się na kończącej się drodze do lasu.
-Co dlaczego las?-zapytałam z przerażeniem-Nienawidzę lasów, może odpuścimy sobie tą wycieczkę?
-Nie ma mowy , poza tym tu zaraz jest piękne jezioro chce ci je pokazać-powiedział
-Ok zgadzam się-powiedziałam, złapaliśmy się za ręcę i już mieliśmy iść kiedy zadzwonił mój telefon.Szybko wyciągnęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz Rozalia.
-Co tam Rozalia?-zapytałam
-Caroline?Nathan miał wypadek..
***********************************************************************************************************************************************************
Na początek bardzo przepraszam wiem wiem rozdział miał być w piątek mógłby być i wcześniej gdybym miała internet :\Jest  18 taka troszkę krótka i nudna.Macie dużą rację  że jest nudno:\ I jestem bardzo szczęśliwa że udało mi się coś wymyślić na to żeby było ciekawiej.Haha takie tam coś co wydłuży akcję wymyślone na matmie.JEST JUŻ PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ ZA CO WAM BARDZOOOO DZIĘKUJE!!!!A I TAKIE JAK BĘDZIE 5 KOMENTARZY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ WE WTOREK.DODAŁABYM W NIEDZIELE ALE MAM GŁUPIE ZAWODY:(Ok to tyle komentujcie.No i do kolejnego

Kocham was bardzo, bardzo
Szczypiorek

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 17

Rozdział 17


-To słodkie że się o mnie tak troszczysz kochaniutka-szepną ktoś przy moim uchu rozpoznałam że to głos Harrego
-Ty wy jak mogliście tak mnie oszukać! Jak ja się o ciebie martwiłam!-krzyczałam-Teraz już za wiele jak możesz z takich rzeczy żartować.Odczep się Harry!
Harry nagle pobladł.Ja się odwróciłam i wybuchłam niepochamowanym śmiechem.
-Oj Harry, Harry-powiedziałam i się w niego wtuliłam-wy sobie ze mnie żartujecie ale ja już niby nie?
-Nigdy, nigdy ze mnie sobie tak nie żartuj-powiedział i bardziej się we mnie wtulił 
-Dobrze Harry-powiedziałam, wspięłam się na palce i pocałowałam chłopaka w usta.Był zaszokowany tym pocałunkiem ale szybko się zorientował.Nie wiem ile trwał ten pocałunek ale z przyjemnością zabiłabym kogoś kto go przerwał.A byli to chłopcy którzy zaczęli chrząkać znacząco.
-To bardzo słodkie że aż mdli oddłużcie gdzie indziej te słodkie pocałuneczki-powiedział Louis z rozbawieniem a Harry spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
-Kocham cię-szepnęłam a Harry szybko się uśmiechną a w jego oczach widać było iskierki
*************Oczami Harrego*********
Byłem szczęśliwy.Caroline, ja w końcu będziemy razem.Nie pozwolę by coś jeszcze stanęło nam na drodze.Razem z Caroline poszliśmy do mojego pokoju.
-A więc Caroline Lucy Anderson umówisz się ze mną na randkę-zapytałem
-Chwila z kąt wiesz że mam teraz inne nazwisko?-zdziwiła się
-Rozmawiałem z twoim bratem-powiedziałem
-Kiedy z nim rozmawiałeś?-dopytywała
-Jeszcze w Glasgow-powiedziałem
-Rozumiem-powiedziała
-A więc?-zapytałem
-Nie wiem czy jestem gotowa pokazać się z tobą publicznie-powiedziała
-Kto mówi o czymś w miejscu publicznym?-zdziwiłem się-Szczerze powiedziawsz wolałbym jakąś romantyczną kolacje w domu-stwierdziłem
-Zgadzam się-powiedziała a ja ją pocałowałem

*****Oczami Caroline********
3 tyg.później
-Ten film był denny-stwierdził Harry kiedy wyszliśmy z sali
kinowej.Dopiero teraz postanowiliśmy pokazać się publicznie.Wcześniej to były tylko takie randki w domu, albo pikniki.
-Dlaczego tak uważasz?-zdziwiłam się-Nie był wcale taki zły
-Oj no weź był całkowicie naciągany-powiedział i objął mnie ramieniem kiedy wyszliśmy z kina.
Było coraz chłodniej.Chociaż dopiero co zaczął się październik.Spacerkiem wróciliśmy do willi chłopaków.Spędzałam tam dużą część dnia.Głównie to przebywałam tam z Harrym rozmawialiśmy o wszystkim.Czasem pisałam, starałam się pisać jakieś teksty.Wcieliłam również w życie swój plan ze studiami ale niestety nie dostałam żadnej odpowiedzi.
-Caroline przyszedł do ciebie list-powiedział Liam kiedy weszliśmy do willi teraz zorientowałam się że siedzą tam wszyscy.Wzięłam niepewnie kopertę i spojrzałam na nadawce Roehampton University.
-Chwila ja nie wysyłałam tam podania-stwierdziłam
-No tak bo nie wierzyłaś że cię tam przyjmą ale my cudowni przyjaciele wysłaliśmy podanie za ciebie-powiedział Louis
Otworzyłam kopertę.Pisało tam że zostałam przyjęta i że mam zacząć od rozmowy 3 października.
-O mój boże dostałam się-krzyknęłam -Jesteście najlepszymi przyjaciółmi jakich mogłam sobie wymarzyć -dodałam i wszyscy utonęliśmy w grupowym uścisku
-Wiemy to Caroline-powiedział Louis jak zwykle skromny
-Zdążyłam się przyzwyczaić że nie jesteś zbytnio skromny Louis-powiedziałam do przyjaciela
-Ja?-zdziwił się-Ja jestem najskromniejszy z was wszystkich-dodał
-Tak Louis, tak-powiedziałam
Czy już mówiłam jak bardzo kocham tych wariatów i wariatki? 
Pewnie tak nawet jeśli to teraz nawet nie znalazłabym słów aby opisać swoje szczęście.
********************************************************
Przepraszam:( Ale złapałam masakrycznego doła:((((((Nie miałam pomysłu wogóle pustka:( W jednej chwili chciałam zawiesić tego całego blogaPrzepraszam:(((((((((Miło by było gdyby pod tym rozdziałem było z 5 komentarzy naprawdę miłobybyło.Przepraszam za ten beznadziejny rozdział!I za błędy nie chciało mi się sprawdzać.Kocham was Szczypiorek:(:* 
Ok to do konkretów rozdział w Piątek jeśli będzie 5 komentarzy może nawet wcześniej.
Kocham was:(:*