niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 14

Rozdział 14


Mieliście kiedyś taki moment kiedy nie wiecie jak powinniście zareagować?Kiedy nie wiecie czy się na kogoś wydrzeć czy może przytulić?I właśnie w tym momencie zaczynacie wspominać wszystkie chwile te dobre i te złe.Ja tak właśnie zrobiłam kiedy ujrzałam przed sobą Harrego.Harrego idealnego.Ubranego w szarą marynarkę, czarne rurki, biały T-shirt i brązowe buty.W ręku trzymał bukiet białych róż.I właśnie w tej chwili zapomniałam o wszystkim co o nim myślałam wczoraj tylko w pamięci miałam to jak całował tamtą blondynkę i jak na mnie krzyczał czyli wzięłam najgorsze wspomnienia z nim związane.
-Co ty tu robisz?-zapytałam oschle
-Chciałbym cię przeprosić-powiedział cicho-To dla ciebie-dodał i wyciągną przed siebie bukiet białych róż
-Taa a niby za co chciałbyś mnie przeprosić? Za to że się na mnie wydarłeś i powiedziałeś to czego nie powinieneś czy za złudną nadzieje?-zapytałam
-Chciałbym cię przeprosić za wszystko-powiedział już trochę pewniej-Ale chwila jaka złudna nadzieja?
-Ta udawaj że nie wiesz.Trochę głupio całować dziewczynę a potem całować się z jakąś blondynką-powiedziałam
-Ale, ale..ale-zaczął się jąkać
-I błagam cię nie mów mi że to fanka i się na ciebie żuciła , bo i tak nie uwierzę w tą bajeczkę 
-Caroline-szepną-Nawet nie wiesz jak mi głupio
-Och serio?To dobrze teraz wiesz jak ja się wtedy czułam-powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi oparłam się o nie i powoli zsunęłam tak że teraz siedziałam oparta o drzwi.Nie wiem czemu ale zaczęłam płakać.Tak już wiem czemu bo zakochałam się w Harrym.Ale co to za miłość kiedy nie potrafię mu wybaczyć? Miłość jest całkowicie bez sensu.Miłość jest brutalna.Moje myśli były tak pogmatwane że zapomniałam ile to jest 2+2.Próbowałam oczyścić swój umysł i choć na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach.Ale nie było mi to dane bo zadzwonił mój telefon.Powlekłam się do stolika gdzie leżał mój stary smartfon i odebrałam.
-Halo Caroline?-usłyszałam głos Louisa
-Nie św.Mikołaj-powiedziałam opryskliwie 
-Ktoś tu nie ma humorku, kochanie spokojnie obstawiam że był u ciebie Harry i zatrzasnęłaś mu drzwi przed nosem-powiedział spokojne, kurde dobry jest
-Czytasz w myślach?-zapytałam 
-Mniej więcej-powiedział-Nie smutaj kochaniutka, chętnie bym tam do ciebie przyjechał no ale Paul jest wystarczająco wkurzony na Harrego
-Wiesz gdyby nie to że twój głos zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy to bym teraz nawet bym się do ciebie nie odezwała za to że nie powiedziałeś mi że znasz mojego brata.-powiedziałam
-Przepraszam ale to jego wina, obiecałem mu że to on ci wszystko opowie- powiedział
-Rozumiem, cieszę się że mam takiego przyjaciela jak ty Louis-powiedziałam
-Ja też się cieszę że masz kogoś takiego jak ja -powiedział
-Cuż za skromność-powiedziałam z sarkazmem 
-Wiem, wiem.Mówią że to moja największa zaleta-powiedział
-Tak, tak Louis-potwierdziłam
-Kończę.Trzymaj się kochana-powiedział
-Pa Louis-powiedziałam i się rozłączyłam
Po rozmowie z Louisem postanowiłam się przejść.Wzięłam torebkę, klucze i zostawiłam karteczkę Rose.Zamknęłam dom i ruszyłam przed siebie.
************Oczami Perrie *******************
Byłam zdołowana.Caroline nie ma a dziewczyny nawet nie wiem gdzie one teraz są.Zayn od paru dni dziwnie się zachowywał, unikał mnie a ja nawet nie miałam się komu zwierzyć.Bałam się, bałam się zadzwonić do Caroline, bałam się że jest na mnie wściekła i nawet nie odbierze.Jesteś głupim tchórzem Perrie.Jesteś beznadziejnym, głupim tchórzem.
**************Oczami Caroline *************************
Jestem głupia, cholernie głupia.Kto normalny będzie szedł na spacer w kąpletnie nieznaną stronę w kąpletnie nieznanym miejscu.I właśnie tac głupi ludzie jak ja gubią się na prostej drodze.Do okła mnie były drzewa.Tylko drzewa.Zgubiłam się na prostej drodze.Taa idź przed siebie.Spojrzałam na mój telefon, nie ma zasięgu, chodziłam już tak dobre pół godziny.Nagle podjechał jakiś czarny terenowy samochód.Jakiś łysy facet w ciemnych okularach z niego wyszedł i zaczął mnie  ciągnąć w stronę samochodu, zdezorintowana zaczęłam próbować się wyrwać bez skutecznie.Chciałam krzyczeć, ale przetrzymywał mi usta ręką.Nawet nie zauważyłam kiedy zostałam odepchnięta na bok, bo ktoś zaczą się z nim bić.
-Wsiadaj-krzykną Harry, no właśnie Harry co on tu robi?Spojrzałam w dół łysy leżał na ziemi.-wsiadaj- powtórzył się, szybko podbiegłam do jego samochodu a on odjechał z piskiem opon.
-Ale, ale co ty tu ale ale,ale-zaczęłam się jąkać, byłam przerażona
-Kochanie spokojnie, wszystko będzie dobrze,nie jesteś tu bezpieczna-powiedział
-Nie jestem nigdzie bezpieczna, zawszę znajdzie się jakiś pojeb który będzie chciał mnie porwać-powiedziałam wkurzona
-Ze mną możesz być bezpieczna-powiedział
-Oczywiście, wiesz dziękuje za uratowanie i wogóle ale to koniec Harry nic z tego nie będzie zrozum, 
-Nawet nie chcesz mi dać szansy-powiedział-jednej cholernej szansy
-Dałam ci szansę na początku-powiedziałam
-Miłość jest cierpliwa, będę czekał choćbym nie wiem ile-powiedział a ja zaczęłam się zastanawiać nad jego słowami
-Um dziękuje za uratowanie i ogóle-powiedziałam i jak najszybciej opuściłam jego samochód
Weszłam na podwórko.Przy wjeździe ujrzałam obcy samochód.O nie kogo teraz ciągnie? zadałam sobie sama pytanie i spróbowałam otworzyć drzwi domu.Były otwarte.Ostrożnie weszłam kiedy usłyszałam czyjeś kroki.
-Witaj siostrzyczko- powiedział Nathan a ja dosłownie się na niego rzuciłam
-Też się za tobą stęskniłem-powiedział zdziwiony tym że tak na niego zareagowałam- Co się stało płakałaś?-zapytał kiedy spojrzał na moją twarz
-Dlaczego nie mogliśmy mieć normalnego życia?Dlaczego?Dlaczego musimy teraz płacić za to zrobił nasz ojciec?Ktoś chciał mnie znowu porwać albo coś gorszego, ale Harry mnie uratował-powiedziałam ze łzami w oczach
-Jet mi tak strasznie ale to masakryczne głupio że cię w to wplątałem-powiedział dalej mnie tuląc-Już wiem, zmienimy ci nazwisko, nie na matki tylko jakieś inne nazwisko i wiesz sądzę że będzie lepiej kiedy ja będę tu a ty będziesz w Londynie, tak jak było wcześniej a tam dalej będą cię chronić, jutro pojedziemy do urzędu.A o resztę zatroszczymy się później-powiedział
-A czy będziemy się często widywać?-zapytałam
-Potajemnie ale tak będziemy się często widywać z Glasgow jest przecież tylko niecałe 2 godziny, nie wytrzymałbym bez ciebie-powiedział
Uśmiechnęłam się, mimo wszystko z tymi problemami z tym wszystkim mam ludzi którzy mnie wspierają.Obiecuje sobie jedno, nie pozwolę sobie już nigdy być samotna 

*******************************************************
Jest 14 chociaż nie było 6 kom.Tak jestem łaskawa xd.
Pierwszy raz nie mam o czym pisać :( Ok a więc tak 
Przepraszam za ten rozdział.Czy tylko ja uwarzam że jest masakryczny, beznadziejny i naciągany? PRZEPRASZAM ZA TO KOCHANI.Przepraszam za błędy. Kolejny w Sobotę albo piątek.
Jednpolanowe opowiadanie będzie gdzieś tak dzień, 2 dni przed wigilią albo w wigilie to taki mój prezent pod gwiastkę:)
Ok to tyle.

JEŚLI TO CZYTASZ TO MIŁO BY BYŁO ŻEBYŚ WYRAŹIŁ\ŁA OPINIĘ.DZIĘKUJĘ :* 

KOCHAM WAS SZCZYPIOREK:*******************************************

5 komentarzy:

  1. Boskie. *-* Car musi się pogodzić z Harry'm. On ją kocha. A ja kocham Ciebie. Czekam na kolejny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku *-* Super :] jestem ciekawa, jakie nazwisko będzie miała Car? Wróci do Londynu i pogodzi się z LM i 1D? Czekam na nn :]
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. alle wieszz że "cóż" pisze się przez ó z kreską?

    OdpowiedzUsuń
  4. super ;)
    zapraszam do mnie, dopiero zaczynam więc proszę o wyrozumiałość !

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne ;D
    Nominuję cię do Liebsten Award :D
    http://sherbet69.blogspot.com/2013/12/liebsten-award-ii.html

    OdpowiedzUsuń